Jarosław Kiersznowski (Zoltar)
- dely / Blowjobb
Cześć – prośba o przedstawienie się.
Nazywam się Jarek Kiersznowski – działałem na małym atari jako Zoltar Soft. Maturę pisałem w 1990 w Siedlcach. Potem już na stałe w Warszawie w branżach niezwiązanych z informatyką.
Pierwszym demem, którego jesteś autorem było Farewell Atari i wtedy zacząłeś się podpisywać jako Zoltar Soft, ale podczas pierwszej naszej rozmowy mówiłeś, że było jeszcze jakieś wcześniejsze demo?
Tak, pierwsze było w 1989 r. jeszcze je gdzieś mam, nazywało się Zoltar Demo. Z tego, co pamiętam, to kolega mi je nagrał gdzieś w 1991 (lub 1992 r.) na dysk i do tej pory ten dysk mam ale musiałbym go poszukać i od tej pory go nie odtwarzałem, tak więc ciekawe czy to się zachowało…
Powiedz skąd u Ciebie w ogóle wziął się taki pomysł, żeby napisać demo, ponieważ przede wszystkim wszyscy zaczynali od pisania prostych gier, różnych wprawek i nieczęsto zdarzało się, że zaczynało się od pisania dem.
Jak już mówiłem chodziłem do liceum w Siedlcach i obok był klub komputerowy, który nazywał się Ramzes. Zacząłem tam chodzić w 1987 r. – były tam komputery Meritum, z tego co kojarzę, później pojawiły się ZX Spectrum, a potem Atari. U mnie w klasie było trzech kolegów którzy mieli Atari i dwóch, którzy mieli Commodore. Oglądaliśmy tam sobie różne rzeczy, gry i dema. Kiedyś zobaczyłem demo na C64, które się nazywało Atari Syf albo podobnie. Pamiętam, że mnie to demo zdenerwowało i chciałem coś odpisać posiadaczom C-64.
Pierwsze demo napisałem w 1989. To było dość trudne, dlatego że wtedy jedynym źródłem dostępu do informacji był Bajtek, inne gazety albo grzebanie w cudzych programach. Pamiętam że, była książka, którą miałem: Assembler 6502 po którą jeździłem specjalnie do Warszawy do wydawnictwa, natomiast wszystkie rzeczy typu jak uruchamiają się programy, adresy pamięci obrazu i tym podobne rzeczy, to poznawało się na zasadzie grzebania w programach. Pamiętam, że dużym przełomem był Iron Debugger, który napisał człowiek też z Siedlec. Nie spotkałem go osobiście, ale kiedy ten program wpadł w ręce, to wszystko stało się dużo łatwiejsze. Pamiętam, że sporo analizowałem programy innych ludzi i na tej podstawie się uczyłem.
A skąd dema? Wzajemnie się nakręcaliśmy w klasie i klubie, oglądaliśmy różne rzeczy i postanowiłem, że coś takiego stworzę.
Stworzyłeś Farewell Atari i w tym demie pozdrawiałeś już konkretne osoby, czyli na przykład Kamsoft, Basoft, Cycsoft…
To byli właśnie koledzy z klasy: jeden miał Commodore, drugi miał Atari, ludzie których znałem osobiście również z tego klubu komputerowego. Nie miałem szerszych kontaktów ani nie utrzymywałem kontaktów z ludźmi ze sceny. Szczerze to nie szukałem też specjalnie kontaktów – może dlatego że jak to się wszystko zaczęło rozkręcać to już nie miałem atari.
Czyli dema które pisałeś powstały za pomocą Iron Debuggera?
Większość pisałem w Iron Debuggerze, w dodatku nie miałem stacji dysków, więc to wszystko na magnetofonie szło. Kiedy miałem już turbo, to było łatwiej, szybciej wszystko się wczytywało. Na magnetofonie to była taka praca, że trochę trzeba było się namęczyć w porównaniu do tych ludzi którzy mieli stacje dysków.
Którego turbo używałeś? KSO 2000 czy na przykład AST, pamiętasz może?
Nie, nie pamiętam, miałem jakieś kartridże, ale nie pamiętam, jak to się nazywało.
A te muzyczki, które były w Farewell Demo wycinałeś samemu?
Tak, sam je wycinałem z gier.
Później po Farewell, w 1991 r., powstało Pet Demo, o którym pisałeś w scrollu, że to już jest demo, które napisałeś, kiedy nie miałeś już swojego Atari.
Tak, po tym kiedy skończyłem Farewell Atari, to jeszcze miałem parę pomysłów na jakieś różne procedury. Nawet zacząłem pisać to demo (mówię o Pet Demo), ale go nie skończyłem. Po prostu sprzedałem sprzęt i dopiero później miałem okazję pożyczyć Atari. Dosłownie na kilka dni. Z tego co pamiętam wyciągnąłem te wszystkie stare rzeczy, poskładałem w całość i wypuściłem. Pet Demo. To była taka niedokończona produkcja, którą dokończyłem już na pożyczonym sprzęcie.
Powiedz, czy pisząc swoje programy inspirowałeś się programami innych? Czy po prostu też to była jakaś forma rywalizacji, która dotyczyła innych osób niż tych, o których mówiłeś wcześniej - z tego swojego klubu?
Wiesz, oczywiście widziałem wtedy różne dema. Z tego co kojarzę to polskich autorów głównie… Widziałem jakieś dema Magnusa, one mi się bardzo podobały. Rozpruwałem je i patrzyłem co jest w środku, natomiast później dowiedziałem się, że są dema z serii The Top, ale już nie widziałem ich na Atari, dopiero zobaczyłem je na emulatorze. Natomiast widziałem jakieś jego wcześniejsze dema, ale teraz już nie pamiętam jak one się nazywały.
Programowanie było na zasadzie takiej, że dużo trzeba się uczyć poprzez oglądanie innych dem. Jak zrobić scrolla? Jak to w ogóle uruchomić? Nie było wtedy dostępu do fachowej literatury, więc dużo trzeba było samemu szukać, samemu dochodzić jak to działa itd.
Generalnie, to pisania dem nie odbierałem jako elementu rywalizacji. Jak pisałem jakieś antykomodorowskie scrolle, to z kolegami z klasy je wymyślaliśmy, ale to było na zasadzie takiej trochę odpowiedzi na to demo Atari Syf, które zobaczyłem na C-64.
Powiem szczerze, coś tam zrobiłem ale jak patrzę teraz, to jakoś głębiej się w scenę nie wkręciłem. To było na zasadzie fajnie, że się udało coś zrobić.
W jaki sposób Twoje dema trafiły szerzej w świat? Czy Ty je woziłeś na giełdę, czy rozprowadzałeś tylko wśród swoich znajomych?
Pamiętam, że jeździłem na początku na giełdę, na Grzybowską. Nawet tam kiedyś, ale to już późniejszych czasach przez parę miesięcy miałem stanowisko.. Tam wymienialiśmy się programami.
A czy pierwsze dema do Ciebie trafiły też w taki sam sposób, czyli po prostu kupiłeś je sobie, a może poszedłeś na giełdę i pytałeś konkretnie o dema? Czy dostałeś je w pakiecie z innymi grami lub programami?
Z tego co pamiętam to klubie komputerowym Ramzes w Siedlcach mieliśmy dostęp do programów. Pamiętam, że przychodzili tam różni ludzie z atari i wymienialiśmy się. Różne źródła miałem: giełda, klub, koledzy itp.
Czy oprócz tego, że programowałeś, to czy byłeś również atarowskim graczem?
Oj byłem graczem – jak najbardziej. Grałem w gry już mniej więcej od 1987 roku, Natomiast gry mi się w miarę szybko znudziły. Później to już bardziej mnie interesowało jak w nich zrobić więcej żyć, czasami podglądałem jakieś procedury w grach. Granie mi dość szybko przeszło, bardziej się skupiałem na takich właśnie rzeczach, jak coś samemu zrobić.
I kiedy sprzedałeś Atari, to kolejną platformą był Amiga? Czy już od razu PC?
Przez jakiś czas nie miałem w ogóle komputera. Potem miałem przez jakiś czas dostęp do C-64. Kiedy już byłem na studiach, to trochę później zaczęły się pecety więc na 16-bitowcach nie byłem w ogóle.
Czyli ominęła Cię Amiga, tak?
Tak. Kolega z klasy około 1990 r. miał już Amigę i chodziliśmy do niego oglądać gry i dema. Wyglądały super i robiły wtedy duże wrażenie.
Po tych ponad 30 latach, które już minęły od twoich produkcji czy w jakimś momencie interesowałeś się w ogóle, czy coś się dzieje na Atari?
Tak - interesowałem się. Kiedyś znalazłem emulatory 8-bitowych komputerów: Atari i C64 – okazało się, że one bardzo dobrze działają. Na przykład w swoich programach po to, żeby nikt w nich nie grzebał, używałem niepublikowanych instrukcji procesora, które kiedyś opublikował Bajtek. Działało to tak, że kiedy wrzucałeś to na debugger to się sieczka robiła, bo tych niepublikowanych rozkazów nie potrafił on wtedy poprawnie zdekodować. Okazało się, że emulatory na PC świetnie sobie z tym radzą i wszystko działa.
Jak uważasz, czy dzisiejsze programy na Atari rozwinęły się w porównaniu do tych, z Twoich czasów?
Bez porównania tak, są na zdecydowanie wyższym poziomie.
Kiedyś demo często wyglądało tak, że był obrazek, jakieś tam scrolle, jakieś tęcze, a późniejsze produkcje, to już naprawdę wyciskają soki z Atari.
Czy oprócz tych trzech dem o których rozmawialiśmy napisałeś inne swoje programy?
Pisałem. W ogóle zacząłem od BASIC, pewnie jak sporo innych osób, które tak zaczynały. W pewnym momencie napotkałem na spore ograniczenia. Na przykład: chciałem mieć swój loader, który by wgrywał resztę programu z moimi inicjałami, czy swoimi napisami. Później tak stopniowo wchodziłem głębiej i głębiej. Potem przeszedłem do pisania dem w asemblerze. Niestety to była taka niewdzięczna praca, ale mi się podobała. Fajnie, że można było grzebać i na bieżąco kontrolować co się dzieje. Iron Debugger był dla mnie takim sporym przełomem, dlatego że wcześniej nie miałem dostępu do takich narzędzi, żeby sobie obejrzeć jak inne programy działają – a Iron Debugger jak pamiętam był naprawdę pod tym względem super. Można było kontrolować program, uruchomić, coś tam zmienić, uruchomić ponownie i zobaczyć jak działa.
Działałeś głównie na magnetofonie, czy stacja też później się pojawiła u Ciebie?
Nie było mnie na nią stać i nigdy nie miałem stacji. Czasami kolega coś mi nagrywał i tak wszedłem w posiadanie dyskietki z moimi demami.
Mówiłeś, że przez pewien czas stałeś na Grzybowskiej. Miałeś tam swój stolik? W ten sposób handlowałeś softem?
Handlowałem trochę softem atarowskim i commodorowskim, ale to było już około 1992-93 r. To nie było na samej Grzybowskiej ale w innej szkole niedaleko.
Ja tam czasami stałem, ale to był taki krótki epizod, może kilka miesięcy.
Mówiłeś, że nie udało ci się mimo tego, że byliście z tego samego miasta, spotkać z Darkiem Rogozińskim, czy Iron Softem?
Iron Soft w mojej opinii robił naprawdę świetny soft. W ogóle, z tego co ja kojarzę, to gdzieś tam komuś (tj. jakiejś firmie) sprzedał on Iron Debuggera. Kiedy dostałem Iron Debbugera w swoje ręce, to musiałem go rozpracować i było to dla mnie potem jedno z podstawowych narzędzi.
A czy teraz zaglądasz na strony poświęcone komputerom Atari, żeby popatrzeć co się dzieje na bieżąco?
Wiesz, był taki okres ładnych parę lat temu, kiedy zaglądałem i oglądałem dema - teraz już tak tego nie śledzę.
Bardzo dziękuję za rozmowę!