Tomasz Pazdan
- dely / Blowjobb
TP: Tomasz Pazdan
d: dely / taquart
d: Witam, proszę się przedstawić czytelnikom atari.area.
TP: Witam, Tomasz Pazdan - od zarania współwłaściciel LK Avalon
d: Proszę powiedzieć, czym zajmuje się Pan w tej chwili, a co robił Pan dokładnie 10 lat temu, kiedy LK Avalon prężnie działało na polskim rynku Atari.
TP: W zasadzie tym samym co 10 lat temu, czyli całością spraw związanych z działalnością firmy. Tak więc zakres moich działań jest spory i trudno go jednoznacznie i zwięźle określić.
d: Dlaczego tak nagle, zasadniczo bez specjalnego pożegnania uniknęły z kiosków Tajemnice Atari?
TP: To był znak czasów. Wynik postępu technicznego i powolnego, acz nieuchronnego, zaniku zainteresowania 8 bitowymi komputerami. Ogólnopolskie czasopismo o wielotysięcznym nakładzie to duże i kosztowne przedsięwzięcie, które musi podlegać prawom rynku. W pewnym momencie rachunek ekonomiczny okazał się taki, że musieliśmy podjąć decyzje o wstrzymaniu wydawania pisma.
d: Jak wspomina Pan pracÄ™ w redakcji Tajemnic Atari.
TP: Bardzo sympatycznie. Na początku współtworzyłem to pismo, potem zajmowałem się sprawami czysto wydawniczymi. Generalnie mnóstwo potrzebnych i przydatnych doświadczeń. Kontakty ze wspaniałymi ludźmi tworzącymi wtedy, i po dziś dzień, polski rynek twórców oprogramowania rozrywkowego.
d: Kto pozostał w LK Avalon ze składu, który tworzył go na początku lat 90-tych?
TP: Skład właścicielski nie uległ zmianie. Jeżeli zaś chodzi o współpracowników, to przez firmę przewinęło się bardzo wiele osób.
d: Czytelników atari.area z pewnością zainteresuje, czy interesuje jeszcze Pana, co się dzieje aktualnie w atarowskim światku.
TP: Bardzo mnie interesuje, bo przecież \`wyrośliśmy\` z tego świata i o tym nie zapominamy. Gdyby nie Atari, to pewnie dziś robilibyśmy coś zupełnie innego, a tak udało się być w środku czegoś, co się w Polsce tworzyło. Bardzo mnie cieszy, że środowisko nadal żyje, jest aktywne i działa.
d: Czy pamięta Pan, jaka gra lub program na małe Atari sprzedał się w największej liczbie egzemplarzy? Krótko mówiąc, co było największym hitem Avalonu.
TP: Nie umiem odpowiedzieć konkretnie na to pytanie. Na pewno jesteśmy najczęściej kojarzeni z Robbo, bo była to pierwsza wydana przez LK Avalon gra. Jednakże ilościowo (w obrocie legalnym) nie sprzedało się jej najwięcej - może, dlatego że została maksymalnie rozkradziona...
d: Uwierzy Pan, że w 2003 r., w czasach multimediów, powszechnie dostępnego Internetu, jest kilkuset aktywnych fanów Atari (tylu jest zarejestrowanych użytkowników atari.area), a na QuaST Party 2003 w Ornecie przyjechało blisko 100 osób? Jak by Pan to skomentował?
TP: Mam kontakt z takimi ludźmi i szczerze ich podziwiam. To bardzo budujący dowód, świadczący o klasie tych osób.
d: Czy może Pan opowiedzieć jakąś anegdotę związaną z pracą w firmie będącej największym producentem gier na małe Atari.
TP: Pamiętam zabawną (dziś) historię związaną z wydaniem jednego z pierwszych numerów Tajemnic Atari. Było to jeszcze w czasach, kiedy papiernie przyjmowały wyłącznie zamówienia wysłane teleksem (tak było takie urządzenie:). Generalnie polegało to na tym, że Pani na poczcie przeklepywała treść zamówienia na klawiaturze, a ono drukowało się w fabryce papieru. Złożyliśmy zamówienie na 6,0 (sześć) tony, a po dwóch-trzech dniach przyjechało do Rzeszowa kilka wagonów zawierających 60 (sześćdziesiąt) ton papieru ze stosowną fakturą. Po prostu Pani na poczcie zapomniała o przecinku. Nie musze chyba dodawać, że zamieszanie było spore...
d: Ile osób aktualnie pracuje w LK Avalon, czy aktualny skład dużo różni się `ilościowo` od załogi z początku lat 90-tych?
TP: W tej chwili stała załoga to 10 osób i liczba ta nie odbiega znacząco od tej z czasów Atari. Natomiast znacznie zmieniły się zadania i funkcje poszczególnych osób, ale to chyba mało ciekawy temat. Poza tym, tak jak zawsze, współpracujemy z niezależnymi developerami.
d: Spytam również o to samo, o co pytałem Darka Żołnę w wywiadzie, jakiego zgodził się mi udzielić - czy utrzymuje Pan jakieś kontakty z byłymi pracownikami Avalonu?
TP: Jeżeli chodzi o autorów gier i programów, które publikowaliśmy, to było ich już kilka setek osób. Z niektórymi z nich realizujemy wspólne projekty.
d: Czy na koniec chciałby Pan coś specjalnego przekazać czytelnikom atari.area?
TP: Wielkie pozdrowienia, życzenia powodzenia i zaproszenie do współpracy. Jeżeli pracujecie nad czymś ciekawym (niestety już nie na Atari) i poszukujecie producenta/wydawcy, to zapraszam.
d: Dziękuję za poświęcony mi czas
TP: Dziękuję bardzo.